Lista piosenek

poniedziałek, 23 listopada 2015

Chciałbym ci coś wyznać.

Po dormie rozszedł się krzyk Jina, który już kolejny dzień z rzędu chodził zaniepokojony po pokoju szukając czegoś.
-TaeTae!-Starszy się wydarł na co blondyn szybko zdjął słuchawki z uszu.
-Tak?-odparł.
-Widziałeś gdzieś mój telefon?-spytał nadal błądząc wzrokiem pod kanapami.
-Leży tam...-Chłopak wskazał na malutki, szklany stołek palcem.
-To nie mój... To Yoongi'ego. Właśnie, czemu Yoongi jeszcze śpi? Niech ktoś pójdzie go obudzić!
Wtedy wszyscy spuścili wzrok na TaeHyunga który szybko rozejrzał się po pokoju z lekkim grymasem twarzy.

-Czemu ja? Budziłem go już wczoraj!
Czemu nikt nie chciał iść obudzić Yoongi'ego? Ponieważ go się nie dało obudzić, kiedy spał był jak martwy.
Lecz słodki alien lubił go budzić, ponieważ czuł do niego coś więcej niż przyjaźń... Coś, co jego zdaniem nie spodobałoby się Hyung'owi.
Z zamyśleń młodszego, wyrwał go Jimin który rzucił w niego swoim t-shirt'em krzycząc ,,No idź już!". Chłopak ociężale wstał z kanapy i powędrował na górę, otworzył niepewnie drzwi gdzie znajdował się Yoongi. Tym czasem jego Hyung spał słodko na łóżku ze swoimi białymi słuchawkami na uszach z których wydobywała się głośna muzyka, puchowa kołdra która wydawałoby się jeszcze rano znajdowała się na przyjacielu, tym razem leżała na ziemi. Tae podniósł białą kołdrę i okrył nim Hyunga zdejmując jego słuchawki.
-Yoongi Hyung...-wyszeptał mu do ucha tak aby lekki wiatr otulił uszy chłopaka, na co ten lekko drgnął odwracając się na drugi bok.
Wtedy Tae kilka razy szturchnął starszego prosząc go aby ten wstał. Gdy to nie zadziałało Kim posunął się do bardziej radykalnych kroków. Powoli z lekkim uśmieszkiem uchylił się do ucha rapera i przygryzł jego płatek, dobrze wiedział że to jest bardzo wrażliwe miejsce przyjaciela.

-Tae!-wymamrotał raper odwracając się na drugą stronę, tak niefortunnie że twarze młodszego i Yoongi'ego prawie że się stykały.
-Mówiłem abyś wstał.-uśmiech TaeHyunga zmienił się na bardzo ironiczny.
Yoongi'ego wprowadzało to w większe zakłopotanie ponieważ on czuł podobne uczcie co do swojego przyjaciela.
-Wstaniesz? Jin Hyung jest dziś wyjątkowo naburmuszony, lepiej gdybyś wstał.-Tae szepnął unosząc się ku górze.
-Dobrze.-raper wygrzebał się z łóżka przez co Tae zobaczył go na samych bokserkach.
Aliena to zawstydziło... Nawet bardzo zawstydziło. Wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Wtedy szybko oparł się o ścianę czując przyśpieszający się oddech. Na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce, a on sam ześlizgnął się na podłogę wspominając to co przed chwilą zobaczył.
Z jego zamyśleń wyrwał go dźwięk otwierających się drzwi, TaeTae przekręcił głowę w stronę hałasu i zobaczył zdziwionego Hyunga który zapinał rozporek od spodni, na co ten zwinnie stanął na nogi.
-Co ty wyprawiasz?-spytał lekko zdziwiony.
Ten nic nie odpowiedział lecz zbiegł na dół szybko rzucając się do stołu na którym widniało już postawione śniadanie zrobione przez Jina. Tuż za nim był Yoongi, który ze spokojem się dosiadł do reszty.

                                                                                             *****
Następnego dnia ponownie dało się słyszeć krzyki Jina, który tym razem zajmował się chorym Jeonggukiem.
-Yoongi nudzę się... Zagrajmy w coś -marudził, obserwując skupioną twarz starszego.
-Taehyung jestem zajęty. Znajdź sobie kogoś innego do zabawy...
-Kogoś innego?! Pff.. Ty znów piszesz, Jimin, Hoseok i Namjoon wyszli, Kooki jest chory, a Jin biega przy nim jak zatroskana matka... -powiedział z miną oburzonego dziecka.
-A czy to moja wina? Jestem zajęty, a skoro się nudzisz to...
poczytaj książkę albo zrób coś pożytecznego i mi nie przeszkadzaj...
-Ale hyung...
-Nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko i daj mi spokój!

Gdy pisał zawsze odcinał się od rzeczywistości i denerwował się, kiedy ktokolwiek przeszkadzał mu pracować. Nie chciał być taki ostry oraz bezuczuciowy dla Kim, ale czasami miał go po prostu dość. Jako, że dzielił z Nim pokój, to on opiekował się V, czując się za niego odpowiedzialny. Jednak często w tej sprawie mógł liczyć na Hoseoka.  Min wiedział, że Tae woli mężczyzn.W sumie to nie tylko on,  Yoongi też się wliczał, ale ciężko mu było to przyznać, a tym bardziej jeżeli myślał o TaeTae.
Młodszy rozsiadł się wygodnie na ziemi po miedzy łóżkami i zaczął grać na telefonie.
Suga spostrzegł to dopiero po kilku godzinach, gdy nawet irytujące już kichanie maknae ucichło.


Nigdy nie potrafił się długo złościć na Yoongiego. Może i czasem sam zachowywał się jak dziecko, ale tylko dlatego, że przy Min nie musiał być dorosły. Od zawsze lubił to jak hyung się nim opiekował. Rozpamiętywał każdy Jego dotyk.
Musiał przyznać, że nie było ich jakoś wyjątkowo dużo, ale taki już jest Suga. Wszyscy uważali go za oschłego i egoistycznego człowieka, jednak dla Tae był On całym światem. Tylko dlaczego? V nigdy nie mógł odnaleźć odpowiedzi. Tłumaczył sobie, że po prostu kocha Go za wszystko.
Było już grubo po północy, a z transu Yoongi'ego wyrwał go dźwięk hałasujących drzwi od zewnątrz. Brunet tłumaczył sobie to tak że chłopcy wrócili, lecz szybko przestał o tym myśleć gdy dostrzegł już śpiącego Tae który oparty o jedno z łóżek z telefonem w ręce który powoli się wysuwał. Min lekko się uśmiechnął i wyjmując komórkę z rąk aliena wziął go na ręce i położył do łóżka.
-Dobranoc.-wyszeptał całując chłopaka w czoło.
             
                                                                     ****
Rano Kim obudził miły głos ukochanego który szturchał go delikatnie w ramię.
-Tae, idziemy wszyscy na spacer idziesz z nami?
Alien był dość zszokowany, że jego Hyung pierwszy raz wstał wcześniej od niego. Lecz nie zadręczał się tym pytaniem ale bez wahania się zgodził. Chciał przy każdej możliwej okazji być ze swoją miłością.  W mig się ubrał i był gotowy, lecz tym razem nie tryskał energią jak zawsze... Coś się działo z nim dziwnego, co zobaczył Jeongguk. Jego głowę zaprzątało miliony myśli. Coś go wyraźnie trapiło. Myślał tylko o tym czy powiedzieć raperowi, że nie może bez niego żyć. Że każdy jego oddech przyprawia go o dreszcze. I to że jedna minuta bez niego jest minutą straconą. Kim szedł za grupą przyjaciół pogrążony w myślach. Widok, jak dotąd chyba nie spotykany na spacerach. V zawsze pełny energii, radości i z mnóstwem głupich pomysłów, był teraz cieniem. Chłopak bił się z własnymi myślami. Na spacerze cały czas szedł z dala od Yoongi'ego idąc lekkim slalomem nadal z ponurą miną.  Nie wiedział jak zrobić kolejny krok co do Yoongiego, a co gorsza nie wiedział, czy w ogóle powinien jakiś robić.To nie było do niego podobne, zawsze stał obok swojego Hyunga patrząc się w jego czarne ślepia z swoim uśmieszkiem, nikt nigdy nie wiedział jakie grzeszne myśli przebiegały przez jego głowę w takich chwilach. Lecz Tae tym razem czuł, że nie może tego zrobić. Wolał być troszkę dalej od niego idąc między Jeongguki'em i HoSeokiem. Taehyung wreszcie się przełamał, uniósł głowę i wbił wzrok w sylwetkę ukochanego. Miał dość przejmowania się wszystkim i wszystkimi. Chciał znów poczuć bliskość swojego hyunga. Bez namysłu ruszył szybkim krokiem przed siebie. Podszedł zupełnie niezauważony, po czym wepchnął dłonie w kieszenie bluzy Sugi i wtulił ciało w Jego plecy. 

-Hmm.. TaeTae! Co ty wyprawiasz?!
-Nie krzycz hyung... Zimno mi było w dłonie -twarz młodszego znów promieniała w prostokątnym uśmiechu, a oczy pozostałych członków BTS od razu skierowały się ku tej dwójce.
-Yyyy -rozejrzał się zdezorientowany po twarzach przyjaciół, po czym zatrzymał wzrok na oczach V- Mówiłem ci, żebyś wziął jakąś bluzę... Ale przecież po co słuchać starszego -zaśmiał się tylko i poczochrał włosy Kim- Oddałbym ci bluzę, ale mi też będzie zimno, więc... Musimy sobie jakoś poradzić -ostatnie słowa wyszeptał z niezwykłym spokojem.
-A może jakoś pomóc? -objął radośnie dwójkę przyjaciół- Trochę ciepła zawsze się przyda.. Chłopaki, na co się tak patrzycie? Pomóżcie, a nie -śmiech Hobiego rozbrzmiewał w uszach wszystkich. Do wielkiego uścisku przyłączył się nawet lider. Wszyscy się śmiali, lecz Suga i Taehyung, opatulani swoimi ramionami, patrzeli sobie prosto w oczy. Ta chwila zapadła głęboko w pamięci obydwojga.
                                                                   ****
    Kolejny spokojny wieczór. Martwa cisza w dormie wręcz przygnębiała V. On i Yoongi zostali sami. Reszta gdzieś poszła. Ale dlaczego Taehyung został? To dość proste. Suga uznał, że musi wreszcie się wyspać, więc postawił na swoim i został w domu, a razem z nim TaeTae. Teraz chłopak czuwał samotnie przy swoim śpiącym hyungu. Badał wzrokiem każdy milimetr ciała rapera. Kim zastanawiał się nad uczuciami oraz wszystkimi emocjami, które otulały jego serce. W takich chwilach nie potrafił zaprzeczyć swojej miłości do Yoongiego. Tylko czy hyung odwzajemnia te uczucia?- przez pytania tego typu Taehyung czuł zakłopotanie. Każdy spokojny ruch pogrążonego we śnie Min przyprawiał V o uroczy uśmiech. W końcu coś pękło w chłopaku i powoli z niezwykłym wdziękiem pochylił się nad śpiochem. Przymrużył swoje zaszklone oczy i z delikatnym uśmiechem musnął usta ukochanego. Pierwsze zetknięcie było ledwie wyczuwalne. Dla spragnionego miłości białowłosego było to stanowczo za mało. Kolejny raz musnął usta Yoongiego. Przejechał po nich nawet językiem. Wyobraźnia Kim nie znała granic, a czasem była nawet bardzo realna, ale domyślił się, że obcy dotyk na jego policzku nie jest tylko wytworem jego umysłu. Chłopak ostrożnie uchylił powieki i dostrzegł przepiękne, ciemne oczy Sugi, a po chwili Jego zaróżowione, lekko rozchylone wargi. Po ciele młodszego rozeszły się dreszcze.
-Hej TaeTae...-głos rapera zadziwiał swą delikatnością, a uśmieszek bił tajemniczością.

Druga dłoń Min spoczęła na karku młodszego, by po chwili przybliżyć do siebie twarze kochanków. Raper poznał słodki smak ust Taehyunga, a po chwili poznał również smak Jego języka. Dłoń Sugi zjechała na biodro młodszego i stanowczo popchnęła go na łóżko. V uległ i przełożył nogę przez uda ukochanego, by potem na nich usiąść. Yoongi nie przerywając pocałunku ani na chwilę, podniósł się do siadu i objął blondyna w pasie. Oddechy obu mężczyzn były nieco przyspieszone, ale idealnie zgrane. Opuszki palców TaeTae delikatnie gładziły szyję starszego.
W końcu Min odchylił się lekko, by spojrzeć blondynowi w oczy. W tej chwili alien ponownie się uchylił i delikatnie musnął usta rapera na co ten go mocno przybliżył do siebie przytulając jego chudziutkie ciało przez co Tae mógł usłyszeć szybkie ale rytmicznie bijące serce ukochanego.
-Kocham cię.-wyszeptali prawie że w tym samym czasie przez co na twarzy młodszego rozszedł się delikatny uśmiech.

____________________________________________________________________
Wreszcie napisałam jakiś romans yaoi xD Tak, shipuję TaeGi że nie mogłam się oprzeć aby to napisać. Mam nadzieję że się podoba, bo ja na szczęście jestem zadowolona ;) xD 

wtorek, 17 listopada 2015

,,To że milczę nie znaczy że nie mam nic do powiedzenia".-Min Yoongi

Wypijałem kolejną butelkę alkoholu patrząc na tancerki które mnie otaczały. Przy każdym łyku wódki moje gardło coraz bardziej piekło. Kiedy trunek się skończył ostatnie krople wlałem sobie do gardła. Światła w klubie powodowały że moje oczy odczuwały dyskomfort. Wtedy spojrzałem na nią, jej ślepia były czarne i puste, cera była śnieżna, a usta... usta delikatnie krwiste. Lekko dotknąłem jej czarnych, długich i miękkich włosów a ona mocno przygryzła wargi, na tyle mocno aby mały strumyk krwi mógł spłynąć po jej ustach. Kochałem ją, wszystko w niej kochałem, nogi, usta, urodę, nawet te martwe oczy. Ale zarazem jej nienawidziłem. Ironia. Nie można powiedzieć że to miłość, miłość opiera się na wspieraniu siebie nawzajem, przytulaniu, i mówieniu że się kocha. Ale więc kim my byliśmy dla siebie? Jedyne co nas łączyło to łóżko, namiętne pocałunki, narkotyki i alkohol. Powoli się do niej przybliżyłem i gwałtownie ją pocałowałem, to nie był delikatny pocałunek. On był zachłanny, nie było w nim ani krzty miłości. Można powiedzieć że się ,,pożeraliśmy". Położyłem rękę na jej lewym kolanie mocno je ściskając. Jednej prostej rzeczy nie rozumiałem, normalna kobieta od razu uderzyłaby mnie w twarz ale jej najwyraźniej się to podobało. Pocałowałem ją po szyi czując ten jej piękny lekko kawowy zapach. Po chwili wstałem szarpnąłem ją za nadgarstek i wybiegłem z klubu. Ruszyliśmy do mojego mieszkania, ona wskoczyła na mnie a z każdym krokiem wpadaliśmy na ściany. Staliśmy już przed domem pośpiesznie otworzyłem drzwi i obydwoje rzuciliśmy się na komodę, ręką zrzucałem wartościowe figurki przy tym zdjęcia. Zdjęła mi koszulkę mocno hacząc paznokciami po moich plecach, tak aż z malutkich podrapań wydostała się krew. Po wszystkim wyszliśmy na zewnątrz zapalić papierosa. Wyjąłem jednego dla siebie drugiego dla niej, sięgnąłem po zapalniczkę i ją odpaliłem. Pstryk. Zobaczyłem kilka iskier które otaczały ogień. Podpaliłem nam papierosa po czym szybko wziąłem jeden buch. Czułem jak dym rozprzestrzenia się w moich płucach. Spojrzałem na nią kątem oka, jeszcze była na staniku. Jej wzrok był zimny jak lód, powoli wydychała dym z papierosa. Po chwili ponownie wypuściła powietrze i się na mnie spojrzała.
-Pójdę się wykąpać.-Powiedziała poważnym tonem po czym ruszyła do domu.
Ja jeszcze chwilkę zostałem na dworze po czym wróciłem do mieszkania. W łazience słyszałem odgłos wody, szum ten wprowadzał mnie w miły nastrój. Przez ten czas ja zdążyłem wyjąć z mojej szafki pigułki. Gdy ta wyszła spod prysznica od razu narkotyki przykuły jej uwagę. Delikatnie się uśmiechnęła i szybko się przysiadła obok szarpiąc woreczek pigułek. Już po kilku tabletkach był pełen odlot, nasz humor skoczył bardzo gwałtownie. Zgasiłem światło i rozsiadłem się na kanapie a ona usiadła w kroczu. Lekko ją otuliłem i położyłem głowę na jej ramieniu. Cały czas się śmiała. Tak naprawdę nie chciałem tym razem ćpać lecz kiedy ona była odurzona ja widziałem jej lepszą stronę, tą słodszą. Wtedy lekko obróciła głowę w moją stronę a ja delikatnie dotykając jej jeszcze wilgotnych włosów pocałowałem ją. Tym razem to było delikatne i wypełnione miłością. Lecz to tylko iluzja, to była moja wyobraźnia, jutro i tak wszystko będzie jak dawniej. Po chwili oderwaliśmy się od swoich warg a ja ze swojej kieszeni wyjąłem zapalniczkę i ją odpaliłem.
Cała sytuacja nas bawiła, lecz co tak naprawdę było zabawnego w ogniu który po chwili zagasał? Ponownie odpaliłem ogień który otulały malutkie iskierki. Światło z zapalniczki zapłonęło w jej oczach, tym razem nie były one puste. Delikatnie się uśmiechnęła i przygryzła wargę z podekscytowania. Czynność te powtórzyłem kilka razy gdy ona gwałtownie się do mnie odwróciła uśmiechnięta.
-Pamiętasz co mi obiecałeś trzy lata temu? Chcę to teraz zrobić.-szepnęła.
Lekko się zdziwiłem, jak to możliwe że po tylu latach ona dopiero teraz się zgadza. Nie wahałem się długo, pocałowałem ją w czoło po czym zapaliłem ponownie zapalniczkę którą zrzuciłem na błękitny dywan. Płomień otulał na początku tylko stół i podłogę, po chwili zaczął nachodzić na firanki i ściany. Już po chwili ogień znalazł się też na mnie i na niej.
Czułem okropne pieczenie, zbyt mnie bolało abym mógł chociaż krzyczeć. Czułem dym unoszący się po całym mieszkaniu po chwili już nic nie pamiętałem.
Co jej kilka lat temu obiecałem? Zacznijmy od początku, poznaliśmy się jak mieliśmy 16 lat, wtedy uznaliśmy że będziemy się umawiać. Ale się nie kochaliśmy, miała być to tylko miłość bez zobowiązań. Miał nas tylko łączyć seks. Lecz powiedziałem jej że jeśli kiedyś się w sobie zakochamy razem umrzemy. To dla wielu osób nie jest miłość... Lecz dla nas jest... to nasza miłość...Nasza krwawa miłość...