Wypijałem kolejną butelkę alkoholu patrząc na tancerki które mnie otaczały. Przy każdym łyku wódki moje gardło coraz bardziej piekło. Kiedy trunek się skończył ostatnie krople wlałem sobie do gardła. Światła w klubie powodowały że moje oczy odczuwały dyskomfort. Wtedy spojrzałem na nią, jej ślepia były czarne i puste, cera była śnieżna, a usta... usta delikatnie krwiste. Lekko dotknąłem jej czarnych, długich i miękkich włosów a ona mocno przygryzła wargi, na tyle mocno aby mały strumyk krwi mógł spłynąć po jej ustach. Kochałem ją, wszystko w niej kochałem, nogi, usta, urodę, nawet te martwe oczy. Ale zarazem jej nienawidziłem. Ironia. Nie można powiedzieć że to miłość, miłość opiera się na wspieraniu siebie nawzajem, przytulaniu, i mówieniu że się kocha. Ale więc kim my byliśmy dla siebie? Jedyne co nas łączyło to łóżko, namiętne pocałunki, narkotyki i alkohol. Powoli się do niej przybliżyłem i gwałtownie ją pocałowałem, to nie był delikatny pocałunek. On był zachłanny, nie było w nim ani krzty miłości. Można powiedzieć że się ,,pożeraliśmy". Położyłem rękę na jej lewym kolanie mocno je ściskając. Jednej prostej rzeczy nie rozumiałem, normalna kobieta od razu uderzyłaby mnie w twarz ale jej najwyraźniej się to podobało. Pocałowałem ją po szyi czując ten jej piękny lekko kawowy zapach. Po chwili wstałem szarpnąłem ją za nadgarstek i wybiegłem z klubu. Ruszyliśmy do mojego mieszkania, ona wskoczyła na mnie a z każdym krokiem wpadaliśmy na ściany. Staliśmy już przed domem pośpiesznie otworzyłem drzwi i obydwoje rzuciliśmy się na komodę, ręką zrzucałem wartościowe figurki przy tym zdjęcia. Zdjęła mi koszulkę mocno hacząc paznokciami po moich plecach, tak aż z malutkich podrapań wydostała się krew. Po wszystkim wyszliśmy na zewnątrz zapalić papierosa. Wyjąłem jednego dla siebie drugiego dla niej, sięgnąłem po zapalniczkę i ją odpaliłem. Pstryk. Zobaczyłem kilka iskier które otaczały ogień. Podpaliłem nam papierosa po czym szybko wziąłem jeden buch. Czułem jak dym rozprzestrzenia się w moich płucach. Spojrzałem na nią kątem oka, jeszcze była na staniku. Jej wzrok był zimny jak lód, powoli wydychała dym z papierosa. Po chwili ponownie wypuściła powietrze i się na mnie spojrzała.
-Pójdę się wykąpać.-Powiedziała poważnym tonem po czym ruszyła do domu.
Ja jeszcze chwilkę zostałem na dworze po czym wróciłem do mieszkania. W łazience słyszałem odgłos wody, szum ten wprowadzał mnie w miły nastrój. Przez ten czas ja zdążyłem wyjąć z mojej szafki pigułki. Gdy ta wyszła spod prysznica od razu narkotyki przykuły jej uwagę. Delikatnie się uśmiechnęła i szybko się przysiadła obok szarpiąc woreczek pigułek. Już po kilku tabletkach był pełen odlot, nasz humor skoczył bardzo gwałtownie. Zgasiłem światło i rozsiadłem się na kanapie a ona usiadła w kroczu. Lekko ją otuliłem i położyłem głowę na jej ramieniu. Cały czas się śmiała. Tak naprawdę nie chciałem tym razem ćpać lecz kiedy ona była odurzona ja widziałem jej lepszą stronę, tą słodszą. Wtedy lekko obróciła głowę w moją stronę a ja delikatnie dotykając jej jeszcze wilgotnych włosów pocałowałem ją. Tym razem to było delikatne i wypełnione miłością. Lecz to tylko iluzja, to była moja wyobraźnia, jutro i tak wszystko będzie jak dawniej. Po chwili oderwaliśmy się od swoich warg a ja ze swojej kieszeni wyjąłem zapalniczkę i ją odpaliłem.
Cała sytuacja nas bawiła, lecz co tak naprawdę było zabawnego w ogniu który po chwili zagasał? Ponownie odpaliłem ogień który otulały malutkie iskierki. Światło z zapalniczki zapłonęło w jej oczach, tym razem nie były one puste. Delikatnie się uśmiechnęła i przygryzła wargę z podekscytowania. Czynność te powtórzyłem kilka razy gdy ona gwałtownie się do mnie odwróciła uśmiechnięta.
-Pamiętasz co mi obiecałeś trzy lata temu? Chcę to teraz zrobić.-szepnęła.
Lekko się zdziwiłem, jak to możliwe że po tylu latach ona dopiero teraz się zgadza. Nie wahałem się długo, pocałowałem ją w czoło po czym zapaliłem ponownie zapalniczkę którą zrzuciłem na błękitny dywan. Płomień otulał na początku tylko stół i podłogę, po chwili zaczął nachodzić na firanki i ściany. Już po chwili ogień znalazł się też na mnie i na niej.
Czułem okropne pieczenie, zbyt mnie bolało abym mógł chociaż krzyczeć. Czułem dym unoszący się po całym mieszkaniu po chwili już nic nie pamiętałem.
Co jej kilka lat temu obiecałem? Zacznijmy od początku, poznaliśmy się jak mieliśmy 16 lat, wtedy uznaliśmy że będziemy się umawiać. Ale się nie kochaliśmy, miała być to tylko miłość bez zobowiązań. Miał nas tylko łączyć seks. Lecz powiedziałem jej że jeśli kiedyś się w sobie zakochamy razem umrzemy. To dla wielu osób nie jest miłość... Lecz dla nas jest... to nasza miłość...Nasza krwawa miłość...
jakie to jest smutneee :"( <3 Ale świetne <3
OdpowiedzUsuń