Lista piosenek

niedziela, 17 stycznia 2016

You like coffe?

Od autora-WoW, dwa posty jednego dnia? Coś tu nie gra xD Wstawiam zaległe prace, od miesięcy trudzę się, aby je wstawić, a później biorę się za nowe zapominając o starych i przez to robi się ich coraz więcej xD Tak więc.. Yhym... Psychopatyczny Jeongguk? Whut? xD Nie wiem, skąd wzięłam taki chory pomysł xD Jest to jedna z krótszych prac, więc nie musicie się obawiać xD Mimo to... Miłego czytania xDDDD

_______________________________________________________________

-A ty? Potrafisz określić co czujesz?-po pokoju rozszedł się dźwięk łamanych kości.
-A może.... Ty nic nie czujesz? Jesteś nic nie warta...
Szept który unosił się po pokoju przyprawiał o gęsią skórkę. Zanim ta zdążyła zareagować, chłopak łamał jej kolejny palec.
-Potrafisz określić... Co teraz zrobię?
W jej oczach pojawiły się łzy, które szybko zaczęły spływać po policzkach. 
-Nie rób nic głupiego.-wrzasnęła, próbując wziąć oddech przez płacz.
Po jego głowie chodziły straszne myśli, gorsze niż z jakiegoś horroru. Jego oczy wyglądały jakby całe życie z nich wypłynęło. Ucieczka była najlepsza od tego popieprzonego domu. Lecz jak ta biedna dziewczyna mogła to zrobić, jeśli jej pięści były miażdżone przez Jeongguka.
To co on robił było dla niego przyjemnością. Że też te niewinne stworzenie musiało trafić w jego ohydne łapska. Każdy kto u niego wylądował, nigdy nie opuścił tego mieszkania... Chyba że martwy... Gdy tylko ten puścił jej dłoń z uścisku potężniejszego niż uderzenie przez ciężarówkę ta go ugryzła i szybko ruszyła... Ruszyła... Właśnie... Jak mogła ruszyć jeśli ugryzienie przez tak drobną dziewczynę na niego nie zadziałało więc ten spokojnie ponownie złapał ją za ramię.
-Wiesz, co cię teraz czeka?
Kiedy to się stało, że on tak zwariował? Ścisnął jej ramię, z bólu mogła się tam rozpaść na drobny mak. Jęczała, ponieważ tylko to mogła w tamtej chwili zrobić. Gdy ten uderzył ją w tą delikatną twarz ta runęła na podłogę całym swoim ciężarem. Prześlizgnęła się pod ścianę i  kieszeni wyjęła scyzoryk, który zawsze nosiła na wszelki wypadek.
-Cholera!-syknęła gdy ten jednym prostym ruchem wykopał go z ręki.
Jej ciało umierało, ból był piekielny. Lecz Jeongguk który z pozorów był uroczy nie znał litości. Przecież w tej zabawie chodziło tylko o to... O ból... Lecz jak taka krucha dziecina mogła trafić u psychopaty? To proste, była nowa w okolicy. Kto by się nie oparł tej ślicznej buzi bruneta? Kiedy ten tylko zaproponował jej kawę w swoim mieszkaniu ta z nadzieją na coś więcej się zgodziła. Zaczęło się od kawy skończyło na łamaniu kości... Ten szczęściarz... Zawsze trafiał na takie delikatne, nie musiał się trudzić aby połamać to i owo. Gdy tylko kosmyk dziewczyny wplątał w swoje kościste palce i pociągnął ją za sobą aż do drzwi do piwnicy wyszeptał ,,Wszystkie jesteście takie same." Piwnica... Jego ofiara nigdy nie miała prawa żyć dłużej niż kilka godzin...  Czyżby możliwe że ta dziewczyna była jego najlepszą jak dotychczas ofiarą a ten chciałby mieć ją na trochę dłużej? Tak, to możliwe... Przecież to ona najbardziej z nich wszystkich jęczała z bólu. Tak czy owak jedno było pewne, na pewno nie wyjdzie stąd żywa. Jednym uderzeniem zleciała ze schodów na sam dół. Od razu po tym Jeongguk zamknął piwnice na kilka zamków i kluczy po czym usiadł na nową jasno zieloną kanapę na której były plamy szkarłatnej krwi.
-Kurwa, że musiała ją uświnić.
Brzydził się na nią usiąść. Wiedział że kiedy ją wykończy będzie musiał ponownie wydać pieniądze na nową. Każdego dnia do niej przychodził i bił. To już dwa miesiące od jej pierwszego razu u tego sadysty. Nie była to już dla niego komfortowa sytuacja, ona już pierwszego dnia powinna obracać się w grobie. Teraz już nawet nie czuł tej satysfakcji, wyższości i uczucia szczęścia. Wmawiał sobie że ofiara mu się znudziła, że jest zbyt wyczerpana aby czerpać z tego przyjemność. Ale czy to na pewno było to? Gdy sięgnął po pilot od telewizora i włączył pierwszy lepszy kanał nie mógł się na niczym skupić ponieważ niepokoiło go to, że jego ofiara nie dawała żadnych znaków życia. Może umarła? Lecz nie... Tak nie mogło być... Gdyby umarła, znów przez kilka miesięcy będzie musiał szukać kogoś kto tak samo będzie sprawiał mu przyjemność. Zapewne była zmęczona. Kto by nie był zmęczony po kilku godzinnej ,,bijatyce"?  Jak była zmęczona to zapewne to też głodna i spragniona. Może również było jej zimno? Może coś ją za bardzo boli? Czemu bohater zaprzątał sobie tym głowę? Chodziło o to aby ta czuła się jak najgorzej, lecz on czuł w głębi serca aby czuła się jak najlepiej. Może kiedy do niego przyszła za bardzo wtopił się w rozmowie przy kawie i za późno wziął się za działanie? Czyżby ten drań się zauroczył? Aby mieć święty spokój ruszył do kuchni i zrobił upojny obiad, również na tacy położył szklankę soku pomarańczowego, za to na drugą rękę zawiesił koc. Po otworzeniu wszystkich zamków nadal się wahał... Może chciała go wykiwać i przy najbliższej okazji zwiać? Tak mogłoby być gdyby nie miała połamanych kości. Zszedł na dół, i najpierw sprawdził czy żyje. Żyła. Z trudem oddychała a po jej policzkach spływały łzy. Podniósł ją z ziemi i postawił na stare krzesło, na jej kolanach postawił tace i okrył ją kocem. Na wszelki wypadek spiął również  jej nogę kajdankami i przyczepił do starego słupa zalanego asfaltem. Po tym ruszył bez słowa na górę. Następnego dnia zszedł do niej. Zjadła i wypiła to co jej dał. Nadal nie wyglądała najlepiej. Wiedział że jeśli coś do niej poczuł to musi ją wykończyć, tym razem chciał to zrobić szybko i bezboleśnie.
-Wybacz.-jęknął pod nosem aby tylko ta nie słyszała.
-Jesteś chory?!-krzyknęła rwąc się do niego aż kajdanki ją cofnęły do tyłu.-Najpierw mnie bijesz, później przepraszasz?!
Kiedy tylko wycelował spluwę w jej skroń ta zamarła. Nie z jej, lecz z jego oczu wypłynęły łzy.
Czemu tak? Nie chciał jej mordować? Za bardzo zdążył się w niej zadłużyć? To nie jest normalne, że zakochał się w swojej ofierze.
-Nie mogę!-zrzucił pistolet na ziemie.
Odpiął jej kajdanki i ostatni raz ją przytulił... Jej ciepłe ciało... Delikatne włosy... ,,Kocham cię" wyszeptał. 
-Puść mnie!-odepchnęła go od siebie.
Ten zabandażował jej wszystkie rany, po czym pozwolił jej wrócić do domu. Jak ten idiota mógł to zrobić? Powinien już dawno zakończyć jej żywot.
-Jeśli powiesz coś policji... Jeszcze się spotkamy...
Kiedy otworzył drzwi od mieszkania, jej mina była niesamowita. Po 2 miesiącach więzienia wreszcie zobaczyła słońce. Ostatni raz się na niego spojrzała i ile sił w nogach uciekła... Na jej wielkie szczęście tylko nogi pozostawił jej nienaruszone. 
Gdy tylko ta odeszła ten wyczyścił wszystkie ubrudzone od krwi rzeczy, lub pokupował nowe.
                                                                  *****
Ile lat minęło od tego wydarzenia... Od kiedy ją poznał zaczął żyć jak normalny człowiek... Nie tknął już żadnej żywej istoty... To były już jego 23 urodziny... Teraz był szczęśliwym człowiekiem... Założył czarną bluzę i wyszedł z mieszkania.
Teraz był jeszcze bardziej słodszy niż wcześniej. Gdy na końcu ulicy zobaczył nią z chłopakiem uśmiechnął się promiennie. Podszedł do niej i spojrzał w jej ślepia, ta zamarła. Rozpoznała go.
-My się już.... Znamy, prawda?-powiedział złośliwe aby wzbudzić w niej strach.
Ta przycisnęła bluzę swojego chłopaka.
-T-Tak... Tak mi się wydaje...
-Skąd się znacie?-spytał wysoki brunet, który obejmował rękę dziewczyny.
-To moja była sąsiadka... Raz zaprosiłem ją na kawę i przegadaliśmy dłuuugi czas. Mieszkała u mnie kilka miesięcy.-uśmiechnął się złośliwe a zarazem tajemniczo.
-Oooo...-jęknął chłopak zainteresowany gdy nagle zadzwonił jego telefon.
Chwilę rozmawiał a kiedy skończył był wyraźnie przejęty, cmoknął swoją dziewczynę mówiąc że się śpieszy bo coś się stało w pracy i aby dzisiaj wróciła sama. Kiedy tylko to się stało w jej oczach było wypisane przerażenie.
-No to... Może chciałabyś dzisiaj wpaść na kawę...?-wyszeptał z uśmieszkiem.