Lista piosenek

poniedziałek, 12 września 2016

There's a reason I won't give you up-JiHope [4]

a/n
odwdzięczam się za krótki rozdział ;;;;
wgle dziękuję za wszystkie komentarze! Dziękuję za wszystkie i bym podziękowałabym każdej osobie z osobna, ale mój komputer tak się zacina, że zanim bym wam wypisała przemówienie na temat tego jak wam dziękuję, to długo by mi to zajęło XD mój komputer to pralka ok

-Kochałbyś mnie, gdybym miał tatuaże na całym ciele?
-Tak.-A kochałbyś mnie, gdybym...-Tak.-Ale nie dałeś mi skończyć.-Bo zawsze będę cię kochać.-mruknął, głaszcząc mnie po plecach.-Wyjdziemy gdzieś?-Proponujesz randkę?-spytałem cicho i podniosłem się z jego klatki piersiowej.-Może to nie będzie randka, ale coś podobnego.-uśmiechnął się promiennie, wstając z łóżka.-Masz ochotę spędzić ze mną trochę czasu na świeżym powietrzu?Kiwnąłem głową pewnie. Byłem taki szczęśliwy. Ogarnąłem się i włożyłem buty. W końcu skierowaliśmy się do wyjścia. Noc była dość chłodna, nie nowość, bo od jakiegoś czasu jest tak ciągle. Ale lubiłem takie chłodne wieczory. To ja prowadziłem HoSeoka po uliczkach, bo on był zielony w mojej dzielnicy. Powolnym krokiem ruszyliśmy do parku. HoSeok spojrzał na moją dłoń, a po chwili delikatnie wsunął swoje palce między moje. Czułem się, jak dziewczynka trzymając jego dużą i ciepłą dłoń. Fala ciepła przeszła po mnie. Czułem się niesamowicie. Moje policzki okryła purpura.-HoSeokie, mogę się ciebie o coś spytać?-jęknąłem cicho.-Jasne.-uśmiechnął się, ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe, ostre zęby.Zimny wiatr zawiał, a ja usiadłem z nim na ławkę w parku.-Będziesz ze mną na zawsze?... Czemu nie odejdziesz? Co cię przy mnie trzyma?Odwróciłem od niego wzrok i spojrzałem na niebo, które przybrało barwę pudrowego różu. Słońce zaczęło się chować i pięknie odbijało się od rzeki, która była niedaleko.-Czemu pytasz? Będę z tobą na zawsze. Myślisz, że jesteś zabawką?-HoSeok podniósł mój podbródek i obrócił moją głowę tak, abym był skazany patrzeć na niego.W jego oczach odbijało się niebo... Ja i rzeczy nieistotne w tamtej chwili, takie jak drzewa robiące za tło.-Może jestem zabawką. Widzimy się po trzech latach, a ty zobaczyłeś już miliony ślicznych chłopców.-Wyglądam ci na kogoś, kogo interesuje miliony chłopców? Może to ty jesteś tym, dla którego tu przyjechałem, nie pomyślałeś o tym?Poczułem ciepły oddech na swoim jasnym policzku. Wzdrgnąłem się. HoSeok musnął moje usta swoimi wargami. Już po chwili nasze języki splotły się w namiętnym pocałunku. Przylgnęliśmy do siebie, całkowicie zatraceni w swoich uczuciach. Jego wargi... Były chłodne, ale słodkie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie, chciałem więcej, żaby trwał dłużej... Ale, niestety... był to jedynie ułamek sekundy. Kiedy oddaliliśmy nasze wargi, ciągle jednak będąc zbyt blisko siebie, wyszeptałem mu do ucha: „kocham cię”, on, jakby chciał odpowiedzieć to samo, jednak milczał i ponownie jego usta znalazły się na moich w bardziej gorącym, dłuższym pocałunku. Nie chciałem od życia nic więcej, tylko niego i niczego więcej. Naszymi ciałami zawładnęło pożądanie. Świat się nie liczył. Nic się nie liczyło. Tylko ja i on. Tylko my. Lekki wiatr poczułem na swojej skórze, a pocałunek został przerwany, co odznaczyłem jęknięciem niezadowolenia.-Możesz mi teraz uwierzyć, że nikt nie równa się z tobą?-szepnął do mojego ucha, dotykając delikatnie mojego policzka.Kiwnąłem tylko głową potwierdzająco. Dawno się nie całowałem i myślałem, że już nie pamiętam, jak to się robi.-Tęskniłem za tobą bardzo.-musnąłem nosem jego policzek.-Jesteś cały zimny, chcesz wracać?-spytał, przyciągając mnie do siebie delikatnie.-Zostańmy jeszcze chwilkę.-wypowiedziałem wprost do jego rozchylonych ust.Delikatnie, lecz stanowczo wsunąłem głowę pod jego czarną bluzę i umieściłem dłonie na jego biodrach. Przyciągnąłem się do niego i objąłem go jeszcze mocniej. On jakby nie chcąc mnie przestraszyć, umieścił powoli swoje lekko zimne dłonie na moich plecach. Później otulił mnie jeszcze mocniej, jedną dłonią wkładając swoje palce w moje potargane włosy. Czułem jego zapach. Pachniał jakimś niezidentyfikowanym płynem wymieszanym ze słodkimi i zarazem męskimi perfumami. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że on jest prawdziwy. W jego ramionach czułem się tak bezpiecznie. HoSeokie nachylił się do mojego ucha i je ucałował, a ja poczułem tam miłe łaskotanie. Czułość i ciepło emanowało od niego. Na swojej delikatnej skórze poczułem zimne krople. Odsunąłem się od Junga i spojrzałem niebo. Teraz było całe od szarych chmur, z których spadały małe kropelki.

There's a reason I won't give you up-JiHope [3]

-Nadal nie mogę uwierzyć, że to ty. Bo to ty... Prawda?-szepnąłem, nawet nie myśląc o tym, aby spojrzeć na starszego.
-A wyglądam inaczej? Gorzej? Lepiej? Coś się zmieniło?-mruknął, ocierając nosem o mój obojczyk.
-Wszystko się zmieniło. Ja, ty...
-Oglądajmy już, dobrze?-powiedział dość cicho i objął mnie ramieniem.
Swoją głowę położyłem tak, aby moje ucho było nakierowane w kierunku jego serca. Po prostu chciałem słuchać jego wolnego i spokojnego bicia. Ani razu nie pozwoliłem sobie spojrzeć na telewizje, gdzie akurat leciał jakiś obyczajowy serial, który HoSeok tak bardzo uwielbia, byłem zbyt zajęty zerkaniem na jego piękne, śnieżne policzki i oczy, od których odbijał się cały widok na telewizor. Naprawdę czułem się dziwnie. Może nie nieswojo... Bardziej odczuwałem strach i ulgę jednocześnie. Piszemy trzy lata, odkąd wyjechał, nagle on się zjawia bez ostrzeżenia, a ja jak gówniarz rzucam mu się na szyję. Minęły od jego przybycia już trzy dni, a ja nadal bałem się, że się obudzę, a go nie będzie. Bałem się, że to tylko sen, który był po prostu przesadnie rzeczywisty. Niepewnie objąłem go, a kiedy zobaczyłem, że ten nie reaguje, pozwoliłem sobie wtulić się w niego jak najmocniej. Położyłem głowę na jego kolanach i zamknąłem oczy.
-Czemu nie napisałeś, że przyjeżdżasz?
-Bo chciałem ci zrobić niespodziankę.-przejechał palcami po moim policzku, a ja mruknąłem na ten przyjemny gest.
-Każdego dnia boję się, że przestaniesz mnie kochać...
-Czemu tak nagle zmieniłeś temat?-spytał w końcu, odrywając się od ekranu i zerkając na mnie, nie czekając na odpowiedź, kontynuował.-Jestem stały w uczuciach. Stabilny emocjonalnie, a ty jesteś zbyt niesamowity, abym mógł przestać cię kochać, a co więcej-zranić.
-Zraniłeś mnie, wyjeżdżając i zostawiając mnie samego.-burknąłem, zaciskając powieki.
-Dobrze wiesz, że nie miałem wyboru. Byłem niepełnoletni, musiałem jechać nieważne, jak bardzo nie chciałem.
-Nie jestem głupi, wiem to, ale jesteś już pełnoletni i... I jakoś nadal tkwisz w Nowym Jorku...-westchnąłem nieco bardziej, ściskając go w pasie.
-Rozwinąłem się tam. Mam płatną pracę, karierę... Rozumiesz? Ustatkowałem się i jest mi tam dobrze.
-Kiedyś mówiłeś, że jak tylko będziesz pełnoletni, to wrócisz. Okłamałeś mnie.
-Nie okłamałem... Nie jesteśmy już dziećmi. Ja ci nie każę nagle wszystkiego rzucać i się przeprowadzić. Nie zostawię wszystkiego dla jednej osoby.-westchnął.
Wkurzyłem się. Wkurzyłem? Poczułem się dziwnie... Jakby okłamany, zraniony? Trafił w mój czuły punkt. Podniosłem się z jego kolan.
-Idę spać, dobranoc.-warknąłem.
Nie chciałem powiedzieć tego aż tak chamsko, chyba chodziło mi o to, żeby HoSeok zrozumiał, że jestem już dorosły, a teraz pokazałem, jaki to jestem niedojrzały.
-Jimin!-krzyknął.-Nie o to mi chodziło!
Głupie by było kłócić się, widząc się po trzech latach, więc chcąc nie chcąc wziąłem głęboki wdech i stałem tam. Jakbym zesztywniał, nie chciałem się ruszać. Kłótnia to nie była, sprzeczka też nie, ale poczułem się głupi i... Zraniony? Zraniony przez to, że wybrał prace, a nie mnie. Złożyłem wargi w wąską linie i czekałem na jakąkolwiek reakcje ze strony starszego. Po chwili słyszałem tylko kroki i swój ciężki oddech. Jego dłonie znalazły się na moich. Hobi delikatnie objął mnie od tyłu, kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Widząc mój brak reakcji, przytulił mnie mocniej.
-Przepraszam.
-To ja zachowałem się głupio, prawda? To chyba jest na porządku dziennym, że najpierw praca, później miłość.-westchnąłem, kładąc swoje dłonie na te jego.
-Ale ty jesteś ważniejszy niż praca, po prostu muszę zaplanować wszystko. Wyjazd, pieniądze, prace.
-Wiem, zapomnij. Chodźmy po prostu spać.-westchnąłem i powoli wyszedłem z jego objęć.
Po tym, jak wyłączyłem telewizor, poszliśmy do sypialni. Jung rozebrał się i ubrał jakiś biały T-shirt, kładąc się do łóżka. Zrobiłem to samo. Moje mięśnie były spięte. To chyba normalne. Kto nigdy się nie bał, że zrobi coś głupiego w nocy przy ukochanej osobie? Leżałem zesztywniały, tak miałem każdej nocy od przyjazdu mężczyzny. Bo tak można go nazwać, przecież ma już 21 lat. Nie ruszałem się nawet trochę, oddychałem wolno, aby tylko on nie usłyszał mojego oddechu, tykanie zegara zagłuszało moje głośno bijące serce, a ja nawet nie myślałem o tym, aby wziąć trochę więcej kołdry dla siebie, choć miałem praktycznie tylko kawałek pościeli, ale liczy się wygoda HoSeoka. Jung miał kompletnie na odwrót, nie wstydził się niczego. Gdyby tylko oddał troszkę swojej pewności siebie mi... W końcu się przełamałem i objąłem od tyłu delikatnie starszego. Później całkowicie wtopiłem się w jego plecy.

a/n
krótkie ale jest ok XD

niedziela, 11 września 2016

There's a reason I won't give you up-JiHope [2]

a/n
jejku, ale wam ładnie się przyjęło te opowiadanie aaaa
przepraszam, jak w jakimś momencie spieprzę, ale ja tak mam czasem sooooo.... 


Czułem jego oddech na swojej skórze. Czułem zapach jego perfum. Zapach, przy którym nie umiałem się skupić i myśleć. Nagle zapragnąłem, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałem, żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym, po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy. On jednak mnie nie puścił. Przytuliłem się do niego i położyłem głowę na jego ramieniu. Gładził mnie po włosach jedną ręką, drugą cały czas mnie trzymał, jak gdyby bał się, że ucieknę. Chciałem żyć chwilą i nie martwić się o konsekwencje. Chciałem być z nim tu i teraz. Chciałem go czuć, jego dotyk, jego oddech.
-Tęskniłem.-szepnąłem mu do ucha.
-Też tęskniłem. Tęskniłem za tym gładkim głosem, który wypowiada moje imię. Tęskniłem za tobą.-odpowiedział, a ja wtuliłem się w niego jeszcze bardziej, chowając się pod jego bluzą.
-Masz ochotę na herbatę, kawę?-powiedziałem wprost do jego obojczyków.
-Mam ochotę popatrzeć na ciebie i pomyśleć jak bardzo mi cię brakowało. Mogę to zrobić?
-Jasne.
Odsunąłem się od niego delikatnie i pozwoliłem znów delektować się jego czekoladowymi tęczówkami. Objąłem bardzo delikatnie jego dużą dłoń, tak delikatnie, że aż sam jej nie czułem w swojej dłoni i skierowałem go do kanapy. Usiedliśmy. Łzy pociekły mi po bladych policzkach. On naprawdę istnieje, on jest przy mnie... To takie dziwne. HoSeok przyciągnął mnie do siebie. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej, słuchając bicia jego spokojnego serca. Szeptem, wprost do ucha opowiedział mi o tym, jak bardzo tęsknił. Zamknąłem oczy. Ze szczęścia.
-Nie zostałeś tutaj na długo, prawda?-szepnąłem z podłamanym głosem.
-Czemu tak myślisz?-musnął mnie swoimi długimi palcami po włosach.
-Nie masz torby, walizki, nic... Kiedy wyjeżdżasz, za godzinę, dwie?...
-Za tydzień, może dwa. Myślałem, że mój chłopak będzie taki uczynny i pożyczy mi swoje ubrania.-zaśmiał się.
-Hyung, jesteś na nie za duży...
-Żartowałem, mam bagaże w samochodzie, zajmę się nimi później.
-Czuję się dziwnie...-szepnąłem pod nosem, nawet nie zerkając na starszego.
-To dlatego, że nie byłeś gotowy... Powinienem cię uprzedzić... Nie wiedziałem, że tak się zmieniłeś.-zaśmiał się cicho.-Stałeś się bardzo nieśmiały.
-Powiedz, jak tam jest u ciebie lepiej...-powiedziałem szybko, aby nie zostać jeszcze bardziej skompromitowanym.
-Dobrze... Trochę zbyt tłoczno i głośno jak dla mnie, lecz nadal w moim wielkim mieszkaniu jest pusto...
-A rodzice?
-Wyprowadziłem się od nich niespełna rok temu. Chciałem wyjść na swoje, pisałem ci przecież. Cóż, szkoda gadać.
-Jesteś głodny?
-Zmęczony po podróży i w sumie nic więcej. Muszę się przespać.
-Przespać?-zająknąłem się, źle odbierając jego słowa.
-Jimin, spokojnie. Pójść spać.-zaśmiał się i westchnął, odchylając do tyłu głowę.
-Zaścielę ci łóżko w pokoju gościnnym.-powiedziałem i wstałem z sofy.
-Nie będziemy spali razem?
-Widzimy się po trzech latach. Nie będziesz się czuł... Nieswojo?...
-Przecież nie jesteś kimś obcym. Śpijmy razem, dobrze?-zaproponował, również podnosząc się z kanapy.
-Idź po bagaże, będę na górze, otworzę drzwi, abyś wiedział, w jakim pokoju jestem.-szepnąłem.
Serce zaczęło bić mi szybciej. Dziwnie się czułem z myślą, że HoSeok będzie ze mną spał. W sumie już od początku jego przyjścia czułem się nieswojo i moje serce było niespokojne. To chyba nic dziwnego, bo przecież dawno go nie widziałem. Wszedłem po drewnianych schodach na górę. Otworzyłem drzwi po lewej i wszedłem. Był lekki nieporządek w moim pokoju, bo nie sprzątałem jeszcze. Też nie jadłem, nic w sumie jeszcze nie zrobiłem, a przyznając się, to odczuwałem lekki głód. Ogarnąłem trochę w pokoju i poczekałem na Junga. W końcu się zjawił z walizkami. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
-Ładnie tu, przyjemnie.-powiedział, sunąc wzrokiem po całym pokoju.
-Pójdę się kapać. Jakbyś nie wiedział gdzie co znaleźć, to podejdź do drzwi łazienkowych. Chyba że ty chcesz iść się pierwszy myć... Bo wiesz... Dla mnie to bez różnicy.-powiedziałem szybko, aby nie wyjść na nieuprzejmego.
-Uspokój się kochanie. Czemu jesteś tak zdenerwowany? Stresuję cię? Ty idź się myć, ja się kąpałem przed podróżą.
Kiwnąłem głową z lekką purpurą na policzkach. Szybko wszedłem do łazienki, próbując uspokoić oddech. Spojrzałem w lustro i zimnymi dłońmi dotknąłem policzków, aby zrobiło mi się zimniej.
-To tylko HoSeok.-szepnąłem i zacząłem zsuwać ze swoich ramion bluzę.
Po bluzie ściągnąłem koszulkę i zacząłem odpinać spodnie. Zdjąłem je i niedługo po tym byłem całkiem nagi. Wszedłem do kabiny i oblałem się strumykiem wody. Zrobiło mi się od razu lepiej. Już po chwili całkowicie zapomniałem się w kąpieli. Obmyłem swoje kruczoczarne włosy. Po chwili usłyszałem otwieranie drzwi od łazienki. Zląkłem się i szybko zerknąłem w tamtą stronę.
-H-HoSeokie, co ty tu robisz?-jęknąłem głośno, zakrywając wszystko, co trzeba, mimo iż wiedziałem, że nic nie widzi przez tę szybkę od kabiny.
Poczułem się głupio, że nie zamknąłem łazienki na zamek, ale nie spodziewałem się, że starszy tak bezkranie do niej wejdzie.
-Nie denerwuj się tak.-oparł się ramieniem o framugę drzwi.-Chciałem się spytać tylko, czy mam spać z tobą, czy na podłodze.
-Ze mną. Hyung, teraz wyjdź, dobrze?-przełknąłem ślinę i poczułem znów falę gorąca.
-Ale wstydnisia z ciebie. Dobrze, dobranoc.-powiedział dość cicho z miłym tonem głosu, opuszczając łazienkę.
Po kąpieli wszedłem powoli do pokoju. HoSeokie już spał. Zrzuciłem ze swoich bioder ręcznik i szybko ubrałem jakąś bieliznę i dużą koszulkę z moim ulubionym zespołem rock'owym. Zgasiłem światło i położyłem się powoli obok HoSeoka, który najwyraźniej już był pogrążony w śnie. Było już blisko dwudziestej. Nie mogłem zasnąć. Przyczyniał się do tego Hobi, to, że niedawno co się obudziłem i to, że było gorąco. Troszkę się pokręciłem w łóżku i w końcu zdecydowałem się zagadać do starszego, aby mieć pewność, że na pewno śpi.
-Hej, śpisz już?-szepnąłem, szturchając delikatnie ramię szatyna.
-Tak.-mruknął cicho.
-Tylko ci coś powiem.
-Tylko szybko.
-Kocham Cię.
-Tylko tyle?
-A czy to mało?
-Wystarczająco dużo, ale jak chcesz mi to powiedzieć, to mów mi to o poranku, dobrze?-sapnął i obrócił się w moją stronę, delikatnie mnie tuląc do siebie. Jego broda była na moim czubku głowy, a jego dłonie obwiązane wokół moich pleców. Nie ważne, że było mi gorąco, ważne, że było przyjemnie.
Hoseokie imponował mi. Był taki męski, a jednocześnie pod skórą prawdziwego mężczyzny, krył chłopca lubiącego przytulanie. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć, czując jak Hobi wydycha w moje kosmyki włosów swoje powietrze i słysząc bicie jego serca. Te dwie rzeczy upewniały mnie w przekonaniu, że on jest prawdziwy i żywy.

sobota, 10 września 2016

There's a reason I won't give you up-JiHope [1]

Widziałem go po raz ostatni. Jak wsiada w pociąg i odjeżdża. Jak macha mi na pożegnanie i mimo iż był uśmiechnięty, to oczy aż mu się świeciły od łez. Tak cholernie długo się szykowałem na odprowadzenie HoSeoka na peron, aby mnie zapamiętał jako pięknego chłopaka, lecz tak naprawdę on unikał przez całą drogę ze mną kontaktu wzrokowego, że aż sam nie wiem, czy chociaż zapamiętał, jak ułożyłem dla niego włosy. Pociąg zniknął i zniknęło wszystko, co dla nie ważne. Poczułem nieprzyjemny chłód i chciałem już być w domu, aby zatopić się w kołdrze i zamieszkać na łóżku. Nie dziwię się moją reakcją. Miałem dopiero siedemnaście lat i w sumie byłem nadal gówniarzem, który potrzebował miłości. Sam nie wiedziałem co czuję, bo moje uczucia jako dorastającego chłopaka, były trudne do zidentyfikowania. Gdyby tego dnia HoSeok miałby odejść i zniknąć tak jakby nic między nami nigdy nie było, to zatrzymałbym go dla siebie za wszelką cenę. Zatopiłbym go w ramionach i nie puszczał, dopóki on przestałby się opierać. A gdyby ten odszedł, to po prostu bym go znienawidził i uznałbym go za samoluba. Tamtego dnia już nie wychodziłem spod kołdry. Następnego dnia było to samo. Dopiero po jakimś czasie odważyłem się do niego napisać. Nie napisałbym pierwszy, gdybym nie wiedział, że przecież HoSeok jest idiotą i nigdy nie pisze pierwszy, jakby żył zasadą "Jimin jest młodszy, więc niech on do mnie napisze." Spytałem się, jak jest w nowym mieszkaniu i czy zdążył pozwiedzać tak wielkie miasto, jak Nowy York. Kiedy odpisał, to zaschło mi aż w gardle. Nie wiem czemu, nigdy tak nie miałem. „Jest fajnie :>". To miała być odpowiedź? Toż kurwa się postarał. Może napisał tak, bo wcale nie było fajnie, bo czuł się samotny, albo po prostu uznał, że w Nowym Yorku są fajniejsi chłopcy ode mnie i uznał, że takimi odpowiedziami może mnie spławić. Westchnąłem i wysłałem mu uśmiechniętą buźkę. Każde kolejne dni były lepsze. Coraz więcej pisaliśmy, a ja łapałem powolną depresję przez tę cholerną tęsknotę. To trwało coś około trzech lat, czyli inaczej do dzisiaj. Piszemy nadal, a przez to, że jestem już dwudziestolatkiem, to nasze rozmowy stały się jeszcze bardziej erotyczne i odważne. Jako dwudziestolatek też miałem już ochotę na seks i to nie z byle kim, ale z HoSeokiem. Czasem też zdarzyło mi się spytać, kiedy się spotkamy, ale ten mi mnie spławiał, natychmiastowo zmieniając temat. Wtedy nadchodziły te czarne myśli „Może mnie zdradza?" „Może dla niego nie jestem już jego chłopakiem, ale kolegą, którego nie chce zranić, ale ma kogoś już innego. Ładniejszego i seksowniejszego". Nadeszły wakacje. Powinienem w sumie odwiedzić swoich rodziców, bo dawno ich nie widziałem. A dokładniej nie widziałem ich od przeprowadzki, ale w sumie jak sami się nie upominają o spotkanie, to nie będę się narzucał. Usiałem na kanapę i włączyłem jakiś serial. HoSeok napisał, że przez kilka dni nie będzie miał czasu i nie możemy pisać. Zawiodłem się w sumie, nie miałem nic do roboty, jeśli rodziców nie było, a mój chłopak nie mógł ze mną pisać. Minął już jeden dzień, dwa, trzy i w końcu usłyszałem dźwięk mojego telefonu, więc sięgnąłem po niego i sprawdziłem, kto napisał, choć znając mój jakże szeroki krąg przyjaciół, to podejrzewałem, że to tylko reklama. Jednak nie tym razem. Napisał HoSeok. Gdyby się dało, to zakrztusiłbym się powietrzem ze zdziwienia. On praktycznie nigdy do mnie pierwszy nie pisze. Odebrałem ją: „Pisałeś, że przeprowadziłeś się rok temu, prawda? Twój adres, który mi podałeś, jest aktualny?" nietypowa treść, odpasałem, że tak, a ten mi napisał, że chce mi wysłać pocztówkę z Nowego Yorku. Chyba chciał mnie jeszcze bardziej zdołować. Heh, ciekawe czy jego rodzice o tym wiedzą, że nadal jesteśmy razem. Z tego, co pamiętam, to jego matka mnie traktowała jak swojego syna, lecz ojciec mnie nienawidził. Sięgnąłem ze stołu puszkę pepsi i wziąłem kilka łyków. Nienawidzę, jak temperatura sięga tak wysoko. Kolejny dzień. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Ktoś ładnie się dopierdalał, a ja dopiero co się obudziłem. Była już 17.30, zawsze spałem długo, ale dzisiaj przesadziłem. Ogarnąłem fryzurę i się ubrałem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem czekoladowe włosy, które chowały się za czapką. Chłopak zdjął nakrycie z głowy. Szczupła twarz łudząco podobna do HoSeoka. HoSeok? HoSeok przecież był grubszy. Nie jakiś tłusty, ale miał duże policzki, a ten tych policzków nie posiadał.
-Jimin?
-T-Tak...-wydusiłem, nie rozumiejąc, o co chodzi.
-Tęskniłem.-szepnął z lekkim uśmiechem, ale się nie ruszał, jakby bał się mnie przestraszyć.
Nie mówiłem nic. Jakbym ogłuchł i nie słyszał nic. Jakbym oślepł i nie widział nic. Czułem się jak laleczka. Odezwać się? Ale co powiedzieć?
-Jest pan nowym listonoszem?-spytałem niepewnie, wychodząc na głupca.
-Można tak powiedzieć. To ja. HoSeok.-parsknął lekko i zbliżył się niepewnie, aby mnie nie spłoszyć.
-To głupi żart, prawda?-spojrzałem na palce swoich stóp, czując, jak oblewa mnie fala gorąca.-Co ty tutaj...
Moje serce biło niewyobrażalnie szybko. Nie wiedziałem jak zareagować. Krzyczeć ze szczęścia, płakać, zatrzasnąć mu drzwi przed nosem?
-Potrzebowałem cię zobaczyć...-szepnął i mnie przytulił.
Czułem na sobie miłe ciepło. Ramiona, które mnie dotykały i duże dłonie, które muskały moją szyję. Chciałem bardzo odwzajemnić pieszczotę, ale moje dłonie nie były zdolne do tego czynu, więc zwisały bezradnie w powietrzu jakby żyły swoim życiem. Marzenie, które było jeszcze niedawno tak niemożliwe i odległe w jednej sekundzie się spełniło. Nie, moje marzenie stało przede mną i mnie tuliło. Szczeniackie by było w tej chwili zacząć płakać. Niepewnie dotknąłem dłońmi jego pleców.
-Nie wierzę... To takie... Dziwne...
-To, że nie przyjechałem do ciebie wcześniej, jest dziwniejsze...-wyszeptał.
Nie wytrzymałem. Kilka pojedynczych łez skapnęło na jego bluzę. Oby tego nie poczuł, nie może wiedzieć, że płaczę jak gówniara.
Odsunęliśmy się od siebie powoli i spojrzeliśmy sobie w oczy. Zmienił się. Wiem, że oprócz tej nudnej pracy papierkowej w wielkiej branży, w wolnych momentach ćwiczy taniec, więc się nie dziwię, bo sam kiedyś tańczyłem i wiem, jak to zmienia sylwetkę. Ciekawe, czy charakter mu się też zmienił?... Znaczy, kiedy pisaliśmy, to był taki sam, ale to tylko pisanie...
-Czemu przyjechałeś?-spytałem, pociągając nosem.
-Nie mogłem odwiedzić swojego chłopaka?-spytał, obejmując mnie w talli.
-M-Możesz... Jasne, że możesz... Tylko nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ty...
-Nie wierzyłeś, że przyjadę?
-Szczerze, to myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę.
-Aż tak spieprzyłem, że tak myślałeś?-szepnął i delikatnie mnie przyciągnął do siebie.
-No, troszkę się nie postarałeś Hyung...-parsknąłem cicho.
HoSeok zbliżył się do mnie powoli, niepewnie lekko garbiąc się, aby być na mojej wysokości. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.  

[a/n]
kochajcie te gówno i tyle XDDDDD